Przez tjk |
Average: 5 (2 votes)

Nie ma racjonalnych podstaw, by trzymać dziecko w nieświadomości czegokolwiek, co chciałoby ono wiedzieć, czy to o seksie, czy o innych rzeczach. Nie zbudujemy normalnego społeczeństwa, dopóki ten fakt nie zostanie dostrzeżony na wczesnych etapach nauczania, a nie będzie to możliwe tak długo, jak długo kościoły będą miały możliwość kontrolowania polityki oświatowej.

Bertrand Russell(1872-1970), laureat lit. nagr. Nobla

 

  Objaśniano mi, gdy mówiłem o czarodziejach, wróżkach, wiedźmach, cyklopach itp, że te postaci nie istnieją, nie ma na to dowodów, że to mity i zabobony. Jednocześnie twierdzono, iż jakiś ktoś, gdzieś, kiedyś, stworzył niebo i ziemię i jak nie będę go kochał i słuchał, to on w swym wielkim miłosierdziu strąci mnie do piekieł na wieczne cierpienie. Pytanie o dowód istnienia tego "ktosia" trąca o bluźnierstwo. Mimo wszystko nie jest to zabobon.

  W Polsce, kraju podobno świeckim, dzieci na lekcjach religii (i nie tylko, gdyż widziałem w podręcznikach, np. do języka polskiego, mocno rozwinięte tematy poświęcone biblii), dowiadują się o istnieniu aniołów, szatanów, demonów itp. I niech no które dziecko się wychyli z zabobonem. Ot, byty nadprzyrodzone. W jedne się wierzy, w drugie nie. Wiara jest tu słowem kluczowym i z założenia jest sprzeczne ze słowem: dowód.



 

Możemy zdefiniować wiarę jako niezachwiane przekonanie o prawdziwości czegoś, co nie jest oparte na dowodzie. Gdzie istnieje dowód, nikt nie mówi o wierze. Nie mówimy o wierze, że dwa i dwa jest cztery albo, że ziemia jest okrągła. Mówimy o wierze tylko wtedy, gdy pragniemy zastąpić dowód emocjami.

Bertrand Russell(1872-1970), laureat lit. nagr. Nobla