Przez tjk |
Average: 3.7 (3 votes)

 Zasady zobowiązują. Tak. Jednak po raz kolejny złamię zasadę, że na tej stronie będę się wystrzegał polityki.

   Władza widzi elektorat jak kawałek kiełbasy. I onże widzi się tak samo.

   No, i dobra! Każda władza tak widzi. Ale, gdy w niewyszukany sposób, w biały dzień robi ze mnie wała, to krew we mnie wzbiera i zaczynam puchnąć. A jak puchnę codziennie, to muszę w końcu pęknąć. No, nie ma bata. Muszę.

   Włączam polską telewizję, głównie TVN24 i jakbym włączył w połowie "Dzień Świra":

   "Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu..."

   I fajnie. Tylko, że z tym elektoratem i władzą jest tak jak ze wspomnianym scenariuszem. W jednej ze scen bohater się wścieka na psy robiące kupy gdzie popadnie i ich właścicieli mających ten fakt tam gdzie ich pupile skutek przemiany materii. I znowuż - fajnie?! Jak na Polskę przystało. Tylko w Polsce każdy widzi różnicę pomiędzy psem robiącym kupę pod oknem, a człowiekiem robiącym to samo. A ja pytam, jak bohater tego filmu:

   "-Co mi tu Pani sra pod moim oknem?

   -To przecież, to tylko pies, tylko.

   -To co, że pies? To ma mniej gówniane gówno od człowieka?"

   Bo, przecież urzędnik, czy to premier, listonosz, prezydent, czy referent, ma służyć petentowi. Tymczasem urzędujący w Polsce z nadania wyborczego sprawiają wrażenie wspomnianego psa, któremu (w przeciwieństwie do człowieka), wolno bezkarnie robić kupę gdzie popadnie i nie wolno powiedzieć ani słowa o posprzątaniu. I w tym rozumieniu człowiek, jako elektorat, się na to zgadza. Wręcz to popiera. Wszak wybiera.  

 

   W zasadzie nie powinno to dziwić. Opozycja, mogąc rozgonić i rozliczyć rządzących, ma siły zaledwie na połowę tego - rozganiają. Niestety, na rozliczenie elektorat nie liczy i siłą rzeczy skłania się do bardziej pragmatycznych partii. Opozycja, mająca duże możliwości, jawi się zbyt mdłą i rozmytą w działaniu, i dla wspomnianego elektoratu nie widzi się, pomimo dużego potencjału, siłą sprawczą.

   Dlatego też myślę, iż najbliższe wybory nic nowego nie wniosą.

   Szczególnie, że ci sami politycy stają kadencyjnie, raz z tej, a raz z tamtej strony barykady, za każdym razem wycierając sobie mordę Bogiem, Honorem, Ojczyzną. Może trzeba wybrać jak miliony naszych rodaków. Rzec za poetą:

   "... Jedźmy, nikt nie woła."

   I gonić za normalnością...

   Póki co postarajmy się być normalni na miejscu. Po prostu - idźmy do wyborów!. Tylko w ten sposób możemy mieć władzę lepszą od tej, co mając trochę więcej niż 10% poparcia całego elektoratu, mieni się siłą upoważnioną do zmian. Zmian nieprzyjmujących słowa krytyki, zmian rewolucyjnych.

   Życząc świadomych wyborów pozdrawiam.