Przez tjk |
Average: 5 (4 votes)

   Otóż, w 1938 roku amerykański psycholog Alex F. Osborn wprowadził nowy rozdział zajęć grupowych, mających pobudzić twórcze myślenie. Wyszedł on z założenia, że są ludzie, których umysły są nastawione bardziej na tworzenie pomysłów i są tacy, którzy bardziej skłonni są do analizy tych pomysłów, niż do ich generowania. Osborn postanowił rozdzielić te funkcje – jedna grupa niech wytwarza pomysły na rozwiązanie postawionego zadania; druga – niech je tylko analizuje. Metoda sama w sobie nie była nowa, psycholog sam przyznał, że "ściągnął" ją z... hinduskiej literatury religijnej.

   Ten sposób myślenia nazwany przez uczestników "brainstorming", czyli "burzą mózgów", przyjął się tak szybko w różnych dziedzinach życia, że niektórzy zaczęli go traktować jako panaceum. Oczywiście nie wszędzie się przydaje, niemniej faktem jest, że od lat pięćdziesiątych wiele koncernów na świecie wprowadziło tą metodę do codziennej praktyki.

   Na czym więc ona polega? Otóż, wybrane osoby zaprasza się na spotkanie, gdzie przedstawia się określony problem. Ważne jest, by każdy z uczestników dobrze ten problem zrozumiał. Następnie prowadzący prosi by zgłaszać pomysły jak ten problem rozwiązać. Wszystkie pomysły się odnotowuje, nawet te, które wydają się być nieprawdopodobne, nierealne, śmieszne, a nawet głupie. Wszystkie! W zasadzie pierwszeństwo powinny mieć te pomysły, które są rozwinięciem poprzednich.

   Organizując "burzę mózgów" pamiętajmy o kilku podstawowych zasadach:
   - nie ocenia się krytycznie żadnego pomysłu, a jedynie je gromadzi, ocena odbywa się w innym gronie, na innym spotkaniu,
   - pożądana jest swoboda wyobraźni uczestników, im bardziej pomysł wydaje się absurdalny, tym bardziej może okazać się wartościowszy ( łatwiej zniszczyć każdy pomysł w zarodku, niż go rozwinąć ),
   - im więcej nagromadzimy pomysłów tym lepiej, będzie z czego wybierać,
   - postarajmy się tak prowadzić "burzę", by zachęcić do rozwijania pomysłów już zgłoszonych.

   Ilość osób uczestniczących jest mniej ważna. Zależy od rodzaju problemu i od ludzi biorących udział.

   "Burza mózgów" poszukuje rozwiązania bezsystemowo, chaotycznie, ale tą wadę równoważy ilością pomysłów. I zazwyczaj przynosi efekt.

   Osborn przytacza jak to w pewnym przedsiębiorstwie chemicznym w Pensylwanii zorganizowano "burzę mózgów" poświęconą szukaniu możliwości zaoszczędzenia na podatkach. W sześć minut zgłoszono 87 pomysłów, z których wybrano dwa. Dzięki nim zaoszczędzono 24 tysiące dolarów ( biorąc pod uwagę lata czterdzieste XX wieku, jest to suma niemała ).

   Metoda jest przydatna szczególnie przy projektowaniu kampanii reklamowej, usprawnieniu organizacji przedsiębiorstwa, sieci handlu, itp. Dobra jest tam, gdzie znamy jasno cel, który chcemy osiągnąć.

   "Myślenie razem" sprzyja twórczemu rozwiązywaniu problemów, katalizuje pomysły i urealnia je. Właśnie dzięki niemu możliwy był tak szybki postęp w wielu dziedzinach życia. Jak widać stare przysłowie "co dwie głowy - to nie jedna", potwierdza się do dzisiaj.